czwartek, 18 sierpnia 2011

Po obozie...:(

Yhhhhhh... :( Właśnie wróciłam z obozu konnego w Kurozwękach. Było cudownie. Poznałam wiele fajnych osób. Ciągle jeździliśmy w super tereny. Przejeżdżaliśmy galopem na koniach przez rzekę, skakaliśmy cros w lesie, wyścigowaliśmy się na ściernisku i pędziliśmy cudownym galopem po polnej ścierzce zwanej- Długa Kurozwęcka. Mieliśmy zawody konne na które żeby wziąść udział trzeba się było za coś przebrać. Ja byłam jeźdźcem bez głowy który zamiast głowy ma dynię. A tak w ogóle to świetny film jest z Johnny Depp'em o jeźdźcu bez głowy. :p A moje przebranie to było coś mniej więcej w tym stylu:
Zawody wyglądały tak że najeżdżało się na stacjonatę, potem zwalniało się do stępa i trzeba było przełożyć hokejkę z jednego słupka do drugiego następnie rzucało się podkowami do celu, jechało się slalom, przejeżdżało przez drążki z kubkiem z wodą, wieszało się ręcznik na sznurku, przeskakiwało się drugą stacjonatę (umieszczoną na balach słomy). Zatrzymywało się na śrogku i robiło się młynek i ZDEJMOWAŁO SPODNIE!!! (Uwierzcie mi że wcale się nie jeździ fajnie w samych majtkach) ;p. To wszystko robiło się na czas. Zajęłam 7 miejsce na 30 osób więc jestem z siebie zadowolona. :) Jechałam na klaczce Kenia. Raz pojechaliśmy na koniach nad rzekę i je pławiliśmy- czyli w rzece polewaliśmy wodą. Było super. Ja pławiłam starego hucułka Sokoła. Spaliśmy w namiotach. Gdybym wam chciała wszystko opisać zajęłoby mi to całą wieczność a wam i tak pewnie nie będzie się tego chciało czytać. Nie mam zdjęć z obozu bo nie miałam aparatu. :( Jedynie komórką sfotografowałam zadaszenie dla koni. Oto ono:
Pod koniec obozu odbył się konkurs plastyczny i ja narysowałam na niego Apolla. :p Zgapiałam troczę ze zdjęcia. I jak wam się podoba?
A dzisiaj byłam w Botoji mojej dawnej ukochanej stadninie gdzie pierwszy raz kłusowałam i galopowałam. Było cudownie. Na ujeżdżalni byłam tylko ja i jeszcze 2 osoby. Jeździłam na Jeny- pięknej gniadoszce. Strasznie dużo galopowałam i skakałam kopertę. Bardzo się cieszę że mogłam odwiedzić tak ważne dla mnie miejsce. Niestety jazda podrożała i kosztuje aż 40zł a w Tabunie 20zł. :( Jest różnica prawda?
No i mam oczywiście pare fotek z jazdy (mamusia robiła :p).
Jeny to wnuczka Jasiny pięknej klaczy którą kochałam i uwielbiałam na niej jeździć ale ją sprzedali. :( Oto ona. Miała założony zamały kantar (o jakieś 2 rozmiaty) i pasek policzkowy i podgardle wrzynały jej się w skórę. Ma okropnych właścicieli. Nie mogłam na to patrzeć i jej go zdjęłam.
Ok. Na dzisiaj to tyle... Zrobiłam na ogrodzie wydżebisty tor crossowy dla koni schleich ale zdjęcia, opis itp. wstawię w następnej notce bo zdjęcia wgrywają się okropnie długo. :(
Ach... I zarejestrowałam się na forum-http://www.swinkimorskie.eu/forum/index.php
Mój nick Tosia1918
Pozdrawiam! Hej! :)